Koriolan

Jacek Sieradzki, Polityka: Opowieść ma wyraziste sceny zbiorowe i tempo, którego nie powstydziłby się współczesny thriller. Legniczanie znakomicie potrafili wyzyskać wartkość akcji, tworząc efektowne, dynamiczne widowisko z celnie wykorzystaną muzyką kultowych "Kormoranów". Czytelna też była dydaktyczna intencja inscenizatorów: zaiste trudno o lepszą demonstrację mechanizmu grania na emocjach niezadowolonych i zakompleksionych. Obyśmy, wziąwszy tę lekcję w teatrze, nie musieli brać jej później na ulicy.

Hanna Baltyn, Teatr: Półplenerowe widowisko rozpoczyna ryk: "Na Kapitol!". Brutalni przedstawiciele mało cywilizowanego ludu rzymskiego z V wieku przed Chrystusem wciągają reprezentację ludu polskiego A.D. 1999 na podwórzec. Odtąd nie będzie chwili oddechu od ognia, dymów, bieganiny, wrzasku, rżenia i tupotu końskich kopyt. Okrojony mocno tekst pozwala skupić się na akcji, nie odciągając uwagi widzów długimi szekspirowskimi tyradami. Nie będzie więc tyrad, będzie przemoc, przypalanie żywym ogniem, tarzanie się w prochu.

Jan Bończa-Szabłowski, Rzeczpospolita: Spektakl niezwykle dynamiczny, odwołujący się do teatru plebejskiego, rozpoczynający się jako widowisko plenerowe opowiada w sposób klarowny o dylematach władcy. Koriolan (w tej roli Dariusz Maj) to człowiek, który mimo najszlachetniejszych intencji, niewątpliwego talentu i pełnego oddania sprawom państwa nie znajduje wśród społeczeństwa zrozumienia dla swoich czynów. Spektakl mocno akcentuje kontrast nie tylko władcy i poddanych, ale przede wszystkim jednostki i społeczeństwa oraz przypomina starą wciąż aktualną myśl, że prawdziwym bohaterem zostaje się dopiero po śmierci.

Ewa Obrębowska-Piasecka, Gazeta Wielkopolska: Szekspir kreśli kolejne sylwetki ciętym piórem. Aktorzy dają tym sylwetkom twarze, rę­ce, nogi. Trudno mówić o kreacjach czy fajerwerkach artyzmu. Ale wierzę im wszystkim: tym z pierwszego planu i tym z drugiej linii. Nie wychodzą zza kulisy na scenę, żeby wygłosić z nama­szczeniem swoją kwestię. Oni wpadają do konkretnego pomieszczenia, w kon­kretnej sprawie i mówią dokładnie to, co mają do powiedzenia. Nie jest to teatr gwiazd, ale na pewno jest to teatr poglądów, racji, konfliktu, sporu. Żywy teatr, tak żywy, że zapo­minam o tym, iż jestem widzem, że za­pominam o tym, iż jest mi zimno.

Leszek Pułka, Gazeta Dolnośląska: Nie ma tu gry gło­sem - jest szept, płacz i krzyk, bo gigan­tyczną pustkę trzeba przekrzyczeć. Nie ma markowania, jest upadek ciała na be­tonową posadzkę w proch i pył. Miecze sypią skry. Pałki tłuką kłykcie. Kostiumy Małgorzaty Bulandy okrywają szelestem tkanin i skór dramatyczny bieg bohate­rów. Jakby w amoku biegli w pościgu za zbrodnią. Nie ma sprawiedliwych w tych szekspirowskich "Ulicach San Francisco". Nikomu nie potrzeba bohaterów - mówi Szekspir Kopki, Bulandy i Głomba. Lud jest głupi i płochliwy. Ludem można ma­nipulować. Lud chce wojny, bo chce łupów. W zaślepieniu rabuje nawet ołowiane łyż­ki i drze pościel. Trybuni są skorumpowa­ni. I wódz, i trybuni jednako gardzą ludem.

Marta Steiner, Teatr: O scenie legnickiej coraz częściej słychać jako o miejscu, w którym propaguje się, prócz estetycznej, również społeczną wartość teatru. Taka też, bezkompromisowa, ostra w wyrazie i "zaczepna" wobec wi­dza jest inscenizacja tragedii Szekspira. Spektakl koncentruje się na ważnej dla interpretacji tekstu scenicznej roli tłumu. Wciągnięcie wi­dzów w akcję i powierzenie im roli gawiedzi, która wola o chleb, burzy się - ale również sądzi i skazuje, jest zabiegiem dramaturgicz­nym pozwalającym oswoić widza z trudną materią tragedii.

Ewa Han, Słowo Polskie: Niekonwencjonalna sceneria legnickiego przedstawienia oraz usytuowanie jego akcji w ogromnej przestrzeni, wyklu­czyły właściwie możliwość zbu­dowania wyrazistych kreacji aktorskich. Na eksperymencie tym zyskał natomiast klimat spektaklu oraz jego warstwa wizualna. W sumie warto więc obejrzeć "Koriolana" wyreżyse­rowanego w legnickim teatrze przez Krzysztofa Kopkę. Idąc na to widowisko nie należy jed­nak oczekiwać wielkiego dra­matu namiętności, lecz nasta­wić się raczej na Szekspira nie­co barbarzyńskiego, granego niczym na planie filmowym.

Grzegorz Żurawiński, Gazeta Wrocławska: Sztuka wystawiona w legnickich pruskich koszarach, w których kamienie mówią jeszcze po niemiecku, zaś napisy nadal po rosyjsku, na tydzień przed wyborami, brzmiała całkowicie współcześnie mimo historycznego kostiumu. Premiera była imponującym widowiskiem. Wieloplanowa akcja toczyła się na dachach, w koszarowych zaułkach, by przenieść się do wielkiej pustej sali magazynowej. Widzowie podążali za akcją, lecz tylko nieliczni zorientowali się, że stali się uczestnikami spektaklu, statystami na scenie odgrywającymi demonstrujący lud Rzymu.

Joanna Michalak, Konkrety: Dzieło prze­łożone przez Stanisława Barańczaka i wyreżyserowane przez Krzysztofa Kopkę było niekonwencjonalne pod każdym względem. Klasyczny dramat, pokazany w surowych i zimnych wnętrzach (inscenizacja Jacek Głomb) przeszedł najśmielsze oczekiwania widzów. Aktorzy biegający po zasypanej gęsim pie­rzem podłodze, tłukący naczy­nia i rzucający rozpalonymi po­chodniami, to tylko niektóre z dłu­giej listy oryginalnych pomysłów. Świetne widowisko.

Małgorzata Matuszewska, Gazeta Dolnośląska: Dobra jest tu oprawa muzyczna - zespół Kormorany sprawił się wyśmienicie, ilu­strując dramatyczne sceny. Ze spektaklu wróciłam do domu zmarznię­ta (cześć przedstawienia dzieje się przed sa­lą, a druga część w zimnym pomieszczeniu z wybitymi szybami), przesiąknięta dymem z licznych ognisk niczym wielkanocna szyn­ka i obficie posypana pierzem rozsypywanym w spektaklu, ale szczęśliwa. Bo "Korio­lan" zostaje w pamięci na dłużej - drama­tyczny, widowiskowy i nieźle zagrany.

Roman Pawłowski, Gazeta Wyborcza: Legnicki teatr im. Heleny Modrzejewskiej przez pół roku zbierał pieniądze, aby wyjechać na największy festiwal te­atralny na świecie. Opłaciło się. Ich ple­nerowy "Koriolan" grany na dziedzińcu uniwersytetu w Edynburgu dostał świetne recenzje w głównych gazetach "The Guardian" i "The Scotsman". Krytycy obu dzienników przyznali spektaklowi po cztery gwiazdki na pięć możliwych.

przekład: Stanisław Barańczak
inscenizacja: Jacek Głomb
reżyseria: Krzysztof Kopka
scenografia: Małgorzata Bulanda
muzyka: Orkiestra Kormorany
konsultacje kaskaderskie: Marian Gańcza

Kajus Marcjusz Koriolan, wódz rzymski: Dariusz Maj
Kominiusz, konsul rzymski / I Senator Woslków: Bogdan Grzeszczak
Tytus Larcjusz, senator rzymski / II Senator Wolsków: Paweł Wolak
Meneniusz Agryppa, senator rzymski: Janusz Chabior
Sycyniusz Velutus, trybun rzymski: Grzegorz Wojdon
Juniusz Brutus, trybun rzymski: Tomasz Sobczak
Tullus Aufidiusz, wódz Wolsków: Przemysław Bluszcz
Diana, adiutant Aufidiusza: Małgorzata Urbańska
Woluminia, matka Koriolana: Anita Poddębniak
Wirgilia, żona Koriolana: Joanna Gonschorek
Waleria, rzymska dama: Marzena Kipiel-Sztuka
Hetera, przywódca rewolty w Rzymie: Katarzyna Dworak
Panter, obywatel rzymski: Piotr Sarzyński
Kotus, obywatel rzymski: Dariusz Bronowicki
Posłaniec, szpieg Wolsków w Rzymie: Marek Sitarski
Juliusz, obywatel rzymski: Jakub Rutkowski
Agryppa, obywatel rzymski: Tomasz Kanczewski
Velutus, obywatel rzymski: Wojciech Gabryś
Messalina: Ewelina Gronowska
Młody Marciusz, syn Koriolana: Mateusz Ogrodnik / Jacek Zięba

inspicjent/sufler: Jolanta Naczyńska

  • Nagroda Fundacji Theatrum Gedanense dla najlepszego spektaklu szekspirowskiego w Polsce w sezonie 98/99