Leszek Pułka, Dziennik: Szedłem bite pół godziny z plugawego dworca do fabrycznej hali przy Jagiellońskiej. Tylko beton, kurz, twarde ławki, nagie instalacje. A przecież "Zły" mnie zdumiał. Żywioł inscenizacji. Najpierw publika ulicy przez wytłuczone szyby wgapiona w przedpremierową gorączkę. W trzaskanie drzwiczek aut. Potem spektakl - żywiołowy, witalny: szalejące pościgi dekawek, bandyckie porachunki, podczas których słyszałem chrzest gniecionych kości.
Monika Mokrzycka-Pokora, Culture.pl: Reżyser skupił się przede wszystkim na pokazaniu sprawnie zmontowanego widowiska akcji, nie koncentrując się na rozwoju psychologicznym postaci, które nabrały tutaj zamierzonego wymiaru plakatowego.