Robert Urbański
Leszek Pułka, Gazeta Wyborcza Wrocław: Urbański i Głomb stawiają w scenografii najprawdziwszego, niemal nieteatralnego świata-śmietnika pytania ważne. Co mają zrobić ci, którzy nie widzieli? Jakiej ofiary wymaga miłość Boga? Czy Szaweł postąpił słusznie, idąc na śmierć za wiarę? Czy słusznie odtrącił miłość Druzylli (Katarzyna Dworak), aby żądzą nie mącić głoszenia miłości Bożej? Wśród tych pytań wydzieranych z gardeł, przerywanych rykiem policji, zabawami pijaczków "w nurka" - pije z flaszy ten, kto wstrzymawszy oddech wytrzyma najdłużej - tylko miłość poraża. O pierwszej mówi Szaweł. Drugą oglądamy przez łzy Druzylli. Magia tekstu Urbańskiego i reżyserskiej roboty Głomba ma zapach, fakturę - i w przeciwieństwie do "Pasji" Gibsona - nawet uwiera w zadek. Pomysł, aby ukazać pierwszych chrześcijan we współczesnej scenografii okazał się niezwykle skuteczny estetycznie i intelektualnie. Błyskotliwy tekst i świetne role. Dworak, Chabior, Bluszcz, Wolak - kreacje! Mój najpiękniejszy Wielki Czwartek.
Remigiusz Grzela, remigiusz-grzela.bloog.pl: Szaweł/Paweł Przemysława Bluszcza to więcej niż rola, to kreacja aktorska najwyższej próby. Uderza i zapada w pamięć. Bluszcz jest odważnym zwierzęciem aktorskim. Ma charyzmę. Teatr im. Heleny Modrzejewskiej z Legnicy po raz kolejny pokazał, że ma znakomity, mocny zespół aktorski. Każda z ról jest wyrazista, interesująca, pełna. Zabawna Anita Poddębniak jako Rebeka, matka zakochanej w Pawle Druzylli (Katarzyna Dworak). Znakomity Paweł Wolak jako Barnaba. Do tego muzyka Lecha Jankowskiego wykonywana na żywo. Spektakl, z którego pozostaje dużo więcej niż wrażenie.
Katarzyna Knychalska, Legnicka Gazeta Teatralna @KT: Historie oparte na motywach religijnych, budowane są zazwyczaj na jednej, wzniosłej nucie. Legnicki zespół nie obiera jednak strategii spokojnego i konsekwentnego wytwarzania nastroju – wręcz przeciwnie, woli rozstrój. Sceny wywołujące śmiech z zawrotną prędkością mieszają się z tymi, zmuszającymi do namysłu czy wzruszenia. Agresja Rufusa, namiętność Pawła i Druzylli, radośnie wyśpiewane słowa o miłości - widz jest zasypany gradem pojedynczych emocji, ale w żadnym ze stanów nie pozostawia się go na dłużej. A wszystko dodatkowo przeplatają wyciszające zmysły motywy muzyczne (Lech Jankowski), odgrywane na żywo przez przemierzające scenę trio. Układ nerwowy zostaje poddany poważnej próbie. Ostatecznie ważny jest jednak bilans emocji, który w przedstawieniach Jacka Głomba zazwyczaj przechyla się w stronę uczuć ciepłych i pozytywnych. A widz po wyjściu z teatralnej sali zastanawia się – dlaczego ma tak pogodny nastrój, skoro Paweł nie żyje, Druzylla została sama, a Rufus dalej będzie prześladował chrześcijan?